sobota, 5 października 2013

Chapter XI ~ Wszystko się wali // Dalsze losy bloga ...


Łzy napłynęły do jej oczy same. Bez powodu. Marzyła o tym żeby zniknąć. Tak wiele złego wydarzyło  się w ostatnich latach jej życia, że najchętniej by zasnęła i się nie obudziła, bo czasu nie cofnie. Czasem myślała,  że lepiej by było gdyby w ogóle się nie urodziła. Wtedy nie zraniłaby tyle ludzi, wtedy jej by nie zraniło tyle ludzi. Lepiej by było gdybym go w ogóle nie poznała – myślała. Jednak wiedziała, że gdyby nie poznała tego pięknego bruneta jej życie nigdy nie miałoby tylu kolorów, co przed dwoma latami. Chciał wrócić do tego czasu, cofnąć czas i żyć tak jak kiedyś. Nie wypuścić Jorge do miejsca, w którym skończył się ich Happy And. Ona chciała znowu go mieć, znów być pewna tego, że ją kocha. A teraz? Nie wiedziała nawet czy mieszka w tym samym domu co kiedyś. Czy cały czas nosi ją w swoim sercu i czy w ogóle czasem o niej myśli. Albo czy jeszcze kiedykolwiek się spotkają ? Nie wiedziała, ale teraz wiedziała, że całym sercem tego pragnęła.

 

Chłopak maszerował jedną z wielu uliczek owego miasta. Miał dość zamieszania w swoim życiu. Nie był dumny z ostatnich lat swojego życia. Nie podobało mu się to co miało miejsce z Lucią. Źle się zachował. Nie powinien jej nawet dawać szans na to , że mogą być razem. A tak zranił tylko jedną osobę więcej. Był na siebie zły, ale nie mógł dużej sobie wmawiać, że nie kocha Martiny. On ją kochał, a ona jego, ale żadne z nich nie miało siły na zmierzenie się z prawdą. Jednak chłopakowi nie brakowało ambicji i postanowił sobie, że musi znaleźć przepiękną brunetkę i z nią porozmawiać.

 

Nie wiedziała dokąd iść. Zatracona w sobie, zgubiona. Ponownie. Znowu dała się nabrać na głupie słowa Kocham Cię. Prawda jest taka, że nikt mnie nie kocha – myślała. W natłoku emocji nie wiedziała o robi. Nie miała siły na dalsze funkcjonowanie. Położyła się sama nie wiedziała gdzie. Może był pięć kilometrów od domu, a może więcej. Pamiętała tylko, że wybiegła z domu gdzieś na północ. Nie mogła uwierzyć, że Facundo znów ją wykorzystał. Nie kochał jej. Chciał tylko… Nie, nie, ona  sama nie wiedziała czego chciał. Może chciał ją znowu przelecieć, albo zabrakło mu jej w łóżku. W każdym razie jej życie w kilka dni odwróciło się o 180 stopni. Niestety w tą gorszą stronę.
                                                                                     ****
Krótki, nudny i długo by tu wymieniać wady mojego opowiadania.
Jestem młoda mam mniej niż 13 lat i nie obdarzyli mnie talentem
literackim. Naprawdę mi przykro! Ale cóż uwielbiam pisać
opowiadania pomimo braku czasu. Staram się. Tego nie widać,
bo jestem typem pechowca i nic mi nie wychodzi. Najchętniej
przyjełabym zasadę ,,Wszystko można kupić za pieniądze''
Niestety nawet gdzybym oddała dorobek życiowy talentu
nikt mi z niebios  nie ześle. Ciesze się, że mimo wszystko
jesteście tu i czytacie. Dziękuję, każdy komentarz był dla
mnie czymś wielkim. To moze brzmi jakbym stąd odchodziła
i tak może być. Mam ostatnio zamęt w głowie i nic nie potrafię.
W najbliższym czasie dowiecie się co dalej ze story-jortini.

Pozdrawiam i liczę, że zostaniecie ze mną do końca, który sie zbliża.
Tini Verdas ;***

PS Biorę też pod uwagę wyświetlenia, które w ostatni czasie zmalały aż o 100 przy rozdziałach, co mnie strasznie zdołowało. Myślę, że dalsze pisanie tego bloga jest impossible. Pogodzę Jortini, co rozwlekę  tak jak chciałam i chyba po prost odejdę. Na tą chwile nie widzę innego rozwiązania. Chcę też zrealizować największe marzenie czyli założyć bloga z One Shotami. Niestety sama nie dam sobie rady ;(

W szczególności dziękuje Patryci Verdas, która zawsze była przy mnie i nie mam innej możliwości jak podziękowanie jej.
Dziękuje Ci kochana <3

4 komentarze:

  1. Może najpierw tak: dziękuję za... wszystko. Tini, szczerze mówiąc, ja też mam mniej niż 13 lat. Ale ty piszesz o wiele lepiej ode mnie. Starasz się bardzo i to widać. Naprawdę. My wszyscy tutaj cię doceniamy i kochamy. Każdego z nas bardzo zaboli, jak odejdziesz. Najbardziej mnie... Ja byłam tutaj od prologu. Jak usuniesz tego bloga, jakaś cząstka mnie umrze i już nigdy się nie odezwie ;( Jednak decyzja należy do ciebie. Chcę, żebyś wiedziała, że w pełni ją uszanuje. Zostanę z tobą do samego końca!!! Będę cię wspierać w najgorszych momentach. Na moim ramieniu zawsze możesz się wypłakać. Pamiętaj o tym.
    Lecz warto realizować marzenia. Zwłaszcza tego typu co twoje. Nie rezygnuj z nich, bo później możesz tego żałować, tak jak ja. W prowadzeniu bloga mogę ci pomóc. Też nie mam za dużo czasu, ale we dwie jakoś sobie poradzimy, co nie? (oczywiście, jak będziesz chciała)
    Twoje rozdziały były... poczekaj, tylko znajdę odpowiednie słowa... Cudowne, magiczne, fantastyczne, wspaniałe, idealne! Z każdego dało się coś wywnioskować. Morał zawsze był.

    Trzymaj się kochana i daj znać, jak będziesz coś wiedziała. <3
    Patrycja Verdas ;***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :)
      Dziękuję naprawde.
      Kiedy czytam ten komentarz po prostu płaczę.
      Kocham Cię za te wszystkie komentarze, rozmowy i wsparcie, które mi okazałaś. Dziękuję, jednak nie wiem co robić :> Ale narazie napewno się nie poddam.
      Dziękuję <3

      Usuń
    2. I to ja rozumiem ;)) Nie trać nadziei xD
      Spokojnie, nigdzie się nie śpieszymy. Mamy czas.
      Ja też cię kocham za te nasze rozmowy <3
      A wsparcie... No, jak już mówiłam... Tak jakoś, jak przeczytałam tutaj prolog to coś mnie tutaj wtedy ciągneło i już tak zostało ;))
      Pierwszy raz doprowadziłam kogoś moim pisaniem do łez. Aż ciepło na serduchu :D

      No to czekamy na razie na next xD

      Pati Verdas ;***

      Usuń
  2. Świetnie piszesz mi sie naprawdę podoba wież w siebie i pisz dalej czekam na next ;3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za komentarz! To dla mnie dużo znaczy <3