sobota, 14 grudnia 2013

Chapter XVII ~ Gdzieś w głębi serca marzyli o sobie


Spojrzała na niego z bólem. Kochała go, a on jej nie. To tak strasznie boli kiedy kogoś kochasz, a on Cie tak rani. Spuściła głowę w dół – Tini – Usłyszała jego melodyjny głos.  Nie potrafiła mu spojrzeć w oczy, nie teraz.  – Przepraszam, to za trudne – Powiedziała poczym wybiegła. Jorge powolnym krokiem ruszył za nią, wiedział gdzie poszła, przecież jest tylko jedno miejsce.  Wyszedł z teatru nie zwracając uwagi na to, że za kilkanaście minut mają próbę generalną. Musiał za nią iść. Wierzył. Wierzył, że los może napisać im jeszcze szczęśliwe zakończenie w tym scenariuszu.

Zobaczył ją. Była tam, Tam gdzie zawsze chodzi kiedy łapie tak zwanego doła.  Podszedł bliżej.  Miała zamknięte oczy, a słońce przyjemnie muskało swymi promykami jej twarz. Wyglądała tak pięknie. A on, on sam nie rozumiał dlaczego. Dlaczego tak się krzywdzą? Dlaczego się nienawidzą? Wydawałoby się, że wszystko można odkręcić jednym ,,przepraszam’’, ale nie. To zaszło już za daleko. Nie było to już tak, że po prostu nie byli przyjaciółmi. Nie. Oni byli wrogami, którzy gdzieś w głębi serca marzyli o sobie.

,,Teraz musisz być silniejsza niż kiedykolwiek’’ Teraz w jej głowie jak i w sercu błądziły te słowa.  Życie jest takie trudne, a takie piękne, ale teraz wiedziała co trzeba zrobić. Kiedy o dziwo udało jej się wrócić do domu spakowała wszystkie swoje rzeczy do walizek ,, Nie mogę tu dłużej zostać, wracam. Wracam do rodziny i prawdziwych przyjaciół’’ Tak zostawiła ich, zostawiła najlepszych ludzi jakich znała. Dlaczego? Bo myślała, że to miłość. Prawdziwa miłość.

Osłupiały stał koło garderoby swojej ukochanej. Nie mógł uwierzyć, że ona go nie kocha. Przecież było im tak dobrze, a może tylko jemu było dobrze? Nie, nie ona także była szczęśliwa. Albo udawała?  Pod tym względem życie jest straszne. Pełne niespodziewanych zwrotów akcji i pułapek. Zazdrościł tym, którzy potrafili połapać się w tej gonitwie. Nie rozumiał tego  co się dzieje  w jego życiu. Może to czas aby dorosnąć? Może to znak?

Był cicho, ale ona wiedziała, że tu jest. Czuła jego perfumy, te które tak uwielbiała. Jednak Ne dawała mu odczuć, że wie o jego obecności. Otworzyła lekko oczy i uśmiechnęła się. – Co się stało? – Zapytał. I co miała mu odpowiedzieć? Prawda jest okropnie bolesna. – Wszystko się zmieniło. Popatrz tylko jak się zachowujemy wobec siebie – wydusiła z siebie te słowa. Popatrzył na nią i kiwnął głową. – Tak masz racje. Nie powinno tak być – Szepnął. Przytaknęła mu. Obydwoje wiedzieli, że czas z tym skończyć.

                                                                     Kto by się spodziewał?

                                                        Jest piękna, no przesadziłam, jest sobota.

                                                        A ja dodałam rozdział. Emm co tu powiedzieć.

                                                         Z dwa tygodnie nie było, ale w szkole miałam

                                                         Trudniejszy tydzień i nie dałam rady, ale mam

                                                         Chyba dobrą wiadomość. Otóż rozdziały będą

                                                         …częściej :) Teraz to mój jedyny blog, więc..

                                                         Mam napisane dwa One Shoty jeden trzeba

                                                          Dopracować i będzie super. Rozdział chyba

                                                            Trochę dłuższy niż zazwyczaj  ;*