Powoli wyszła zza kurtyny.
Rozejrzała się po wielkiej scenie. Jej
obcasy wydawały przyjemny dźwięk, kiedy stykały się z drewnianą
posadzką. Wokół niej natomiast wiele portretów, tych znanych i tych mniej
aktorów, którzy grali na tej właśnie
scenie.,, Może ja też się tu znajdę’’
– pomyślała. Przeleciała scenę swym wzrokiem jeszcze raz, teraz była pewna, że
jest tu sama. Ręce momentalnie rozstawiła na boki, lekki wiatr wpuszczony przez
okno zza kulis, tańczył walca z jej kasztanowymi włosami. Czuła się wolna, jak
nigdy, przez chwile jej ciało przeszła euforii, bo czuła się jakby uciekła od
wszelkich problemów. Z jej malinowych ust wydobyły się słowa piosenki, którą
zaraz miała wykonać z Jorge. Ale to nie
były tylko słowa, za sobą słyszała melodie, która idealnie komponowała się z
melodią. Skończyła. Na swojej tali
poczuła czyjeś ręce, ta osoba po chwili obrócił ją w swoją stronę. Był to
Diego. Spuściła delikatnie wzrok, żeby łzy mogły spokojnie polecieć z jej oczu.
Chłopak delikatnie podniósł jej podbródek.
- Dlaczego płaczesz?- Zadał jej
pytanie, komponując je w ten banalny tekst.
- Bo cierpienie zjada mnie od
środka- szepnęła. A on zimpretetował to tak jakby tęskniła za nim, za jego
bliskością. Męska logika.
- Tak nie musi być – Powiedział przysuwając
ją bliżej. Znów spuściła głowę, a on po raz kolejny ją podniósł. Jednak przy
tym pocałował ją. Martina za wszelką cenę starała się go odepchnąć, jednak on
był silniejszy. W przerwach jego długich pocałunków krzyczała tylko o pomoc, jak
gdyby ktoś ją porywał. – Co tu robisz?- Ktoś nagle wszedł na scenę. Dziewczyna
szybko zorientowała się kto to.
- Pomóż mi – Krzyknęła, kiedy
Diego na chwilkę się od niej odessał – ciołku – dodała cicho
Chłopak powoli do nich poszedł, a jakby ruszył
swoje szanowne cztery litery, zdążył by ją uratować przed kolejnym pocałunkiem
chłopaka. Ale teraz już tam był stał koło niej, wyraz jego twarzy nic nie
mówił. – Zostaw mnie- krzyknęła do Domingueza, a wtedy go oświeciło ,,Czyli, że ona nie chce ‘’ –
pomyślał. – Słyszysz co powiedziała? Zostaw ją – Powiedział zaciskając pięść,
widzący to Diego od razu oderwał się od brunetki. – Dziękuję Jorge – wyszeptała
wtulając się w jego tors. Zdziwiony tym chłopak nie wiedział co robić. – Tini-
szepnął speszony chłopak. Spojrzała na niego. – Ty mnie nienawidzisz- dokończył****
Następny raczej się pojawi. Nie wiem kiedy, ale powinien być.
Nie ma to, jak dodawanie komentarza Mai pierwsza ;)
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: Jest cudowny ^^ Jorge ją uratował <3 No w końcu!!!
Długością się nie martw. Na telefonie jest dłuższy ;D
I co to ma znaczyć: "Następny RACZEJ się pojawi"?!
Jakie raczej? Na pewno, bo ja nigdzie się stąd nie ruszam!!! Przyczepiłam się Ciebie, jak rzep psiego ogona ;)) I tak łatwo się ode mnie nie uwolnisz ;P Ok. Powaga. *.* Cieszę się, że w ogóle jest rozdzialik. Ten blog wieeele dla mnie znaczy i nie chciałabym go stracić ;(
Czekam z niecierpliwością na next!!!
Całuski,
Twoja fanka i osoba dla której zawsze będziesz wzorem
Patrycja Verdas ;***
Zapraszam do siebie na http://todo-es-posible-jortini.blogspot.com/ :D
UsuńUprzedzając twoje pytanie... Tak założyłam ;)
Mam nadzieję, że wpadniesz <3
Ciesze się,że coś w ogóle znaczy, bo jest to jedyny blo, który będzie dalej funkcjonował :) Ty zła ( czyt. zua ) uprzedziłaś me pytanie, ale i tak mam podjarkę. Patusia założyła bloga :D Wbijam do Cb <3
UsuńŚlicznie piszesz :*
OdpowiedzUsuńJortiniii <3<3<3 KOCHAM
Nie mg sie doczekać nexta, który mam nadzieję będzzie niedługo?
Pozdrawiam, Anonimek. <3 :D
Super!!!!
OdpowiedzUsuńPo prostu boskie!!!!!!! Czekam na następny!!!!!
OdpowiedzUsuń