Sama się już pogubiłam
:/ Jestem beznadziejna… Przepraszam
Premiera przedstawienia zakończyła się wielkim
sukcesem. Dwójka ludzi, którzy dotychczas znani byli tylko w przyjacielskich kręgach stała
się znana prawie na całym świecie. Brunetka i szatyn u jej boku widnieli na
okładkach prestiżowych gazet, nawet tych Amerykańskich. Mimo to starali się żyć
jak normalni ludzie, więc zamiast iść na jedną z tych wielkich gal, postanowili
odwiedzić rodzinę.
Miano przyjaciół odpowiadało im tylko po
części, jeszcze przed miesiącem żadne z nich nie przyznałoby się przed samym
sobą, że darzą się uczuciem szczególnym. Od tamtego czasu wiele się nie
zmieniło, opuścili tylko topór wojenny i dopuścili do siebie fakt o tym pięknym
uczuciu.
Zostawiając w dalekim Hollywood setki fotoreporterów, weszła to stojącego na obrzeżach Buenos Aires niewielkiego domku. Po cichu zdjęła buty i skierowała się do salonu. Tak jak myślała zastała tam całą swoją rodzinę, przy stole brakowało tylko jej, a miejsce, na którym zasiadała od lat na wspólnych posiłkach cały czas nań czekało. Oparła się o framugę drzwi i z łezką w oku wpatrywała się w ludzi, którzy siedzieli przy stole i non stop się uśmiechali. Jednak nikt nie zwrócił uwagi na stojącą w drzwiach Martinę, czy w ogóle na nią czekali, pamiętali o niej? Przełknęła ślinę i prawie bezgłośnie przywitała ich swoim melodyjnym głosem z napełnionymi smutkiem oczami. – Martina – Wyszeptał jej ojciec- Nie spodziewaliśmy się tu Ciebie – dodał. Bezradnie opuściła ręce, dlaczego ? Nigdy nie opuściła tak ważnego dla owej religijnej rodziny dnia. – Przecież są święta, a ja zawsze spotykam się z wami na święta- Wyjąkała. Do jej uszu dotarło ciche prychnięcie do, którego skłonna w takiej chwili była tylko jej kuzynka Elaine. – Zapomniałaś? Zapomniałaś kiedy mówiłaś, że urodzin własnego ojca nie opuściłabyś? A tymczasem pewno nawet nie wiesz kiedy jej obchodził… Pani sławna – Uniosła się jej cioteczna siostra. Szerzej otworzyła oczy i przygryzła wargi, a jej oczy w jednej chwili napełniły się łzami. Zapomniała…
Witał się z każdym po kolei. Tak bardzo tęsknił za przyjaciółmi i rodziną. Każdego dnia godzinami rozmawiali na skype, lub kiedy spędzał czas w teatrze, bądź na planie pisali do siebie sms’y. Kiedy przeżywał trudne chwile oni go wspierali. Tyle trudnych godzin w miastach wielu, rozstania przepełnione bólem i listy, które odbierał prawie codziennie. To uczucie, które towarzyszyło mu każdego razu kiedy żegnał się z nimi na kolejne miesiące i wsiadał do samolotu, który wywoził go na drugi koniec świata. ,, Za sławę trzeba płacić’’ Jorge doskonale o tym wiedział, lecz nie mógł się poddać. Zawsze było to jego największym marzeniem. Kiedy jego koledzy kopali piłkę on stał na scenie i recytował wiersze. Godziny spędzał na różnego rodzaju kółkach teatralnych i się udało, został aktorem. I pomimo wielu wad tego zawodu chciał to kontynuować.
***
Witam po długiej przerwie, tak, tak
jestem beznadzejna, tyle nie dodać rozdziału, ale czynniki ludzkie mi na to nie
pozwoliły. Osiemnastka jest taka nijaka, chyba o niczym, ale jestem u kuzynki (
piąek bez szkoły = me gusta) i nie chcę siedzieć cztery godziny nad rozdziałem,
bo nie przyjechałam tu, żeby grać na komputerze, aczkolwiek bardzo chciałam
dodać już ten rozdział.
Przepraszam za błędy i pozdrawiam, Tini Verdas